Tymczasem do roku dziecko nie powinno jeść cukru ani soli. Najlepiej jest samemu przyrządzać dziecku posiłki, sięgając po nieprzetworzone produkty i dobrej jakości.
Są dwie główne metody rozszerzania diety - tradycyjna łyżeczką oraz BLW, która omija początkowy etap podawania papek. Każda z nich ma swoich przeciwników oraz entuzjastów. W przypadku BLW na pewno dziecko później zacznie się najadać, co może być minusem, jeśli szybko chcemy je odstawić od piersi. Należy uważać jednak by nie przesadzić w drugą stronę - dziecko, które zjadło dużo zupki czy kaszki, ma mniejszą ochotę na mleko i istnieje ryzyko, że zbyt szybko odstawimy dziecko od piersi. Tymczasem mleko (najlepiej matki, w przeciwnym wypadku modyfikowane) ma być jedynym pokarmem dziecka do pół roku, a podstawowym do ukończenia przez niego pierwszego roku życia.
Jednym z ważnych argumentów, by zacząć uzupełniać dietę dziecka o stałe pokarmy po ukończeniu przez niego 6 miesięcy jest fakt, że w tym czasie kończą się zapasy żelaza, które dziecko nagromadziło w czasie ciąży (jeśli matka miała anemię może być to znacznie szybciej). Przy rozszerzaniu diety należy zwrócić uwagę na to, by najlepiej w każdym posiłku znalazło się dobre źródło żelaza. Chodzi nie tyko o mięso, to może być szpinak, natka pietruszki, suszone morele czy sezam.
Ponieważ małe dziecko mało je, powinniśmy też zwracać uwagę na to, by podawane mu pokarmy były gęste odżywczo czyli w małej ilości jedzenia dostarczały nie dużo kalorii, a dużo witamin i składników odżywczych. Sięgajmy zatem po razowe pieczywo, amarantus, bataty, awokado czy orzechy. Zwłaszcza na orzechy zwracam uwagę, bo nie ma już zalecenia, by z potencjalnymi alergenami czekać do skończenia przez dziecko roku. Orzechy są tak zdrowe, że szkoda czekać z ich wprowadzeniem tak długo. Należy tylko podawać je maluszkom wcześniej zmielone.