Na wstępie pragnę zaznaczyć iż wyjazd naszej trójki doszedł do skutku dzięki ks. Piotrowi, który dzielnie walczył o naszą obecność, za co mu bardzo dziękujemy.
Razem z nami słowo Boże głosił również wujek księdza, który początkowo wzbudzając w nas przerażenie, okazał się bardzo sympatyczną osobą.
SOBOTA 19.03
O godzinie 8.00 przy parkingu parafialnym zebraliśmy się, szybko załadowaliśmy bagaże i ruszyliśmy w drogę. Podróż co prawda była długa, ale na pewno nie nudna. My – dziewczyny przespałyśmy troszkę, za to Jan chłonął wiedzę, czytając „Potop”. Znaleźliśmy czas oczywiście na posiłek, każdy wybrał sobie to, na co miał ochotę. Mijając poszczególne miasta, odwiedzaliśmy znajomych wujka, słuchając przy tym ciekawych historii. Około godziny 17 dotarliśmy do Grudziądza. Zostałyśmy dostarczone pod dom mojego kuzyna – i chociaż jest mi to znane miasto, miałam problem z zlokalizowaniem adresu. Natomiast księża wraz z Jankiem zatrzymali się na plebanii. Po męczącej podróży zbieraliśmy siły na kolejny dzień.
NIEDZIELA 20.03
W tym dniu naszym zadaniem było jedynie zaśpiewanie jednej z piosenek przygotowanych dla maluchów na mszy o godzinie 12.00. Po skończonej Eucharystii wróciłyśmy na obiad, następnie udałyśmy się na plebanię, gdzie wspólnie z tamtejszymi dziećmi ćwiczyliśmy pantomimy. Przegraliśmy także wszystkie pieśni, aby w kolejnym dniu wypaść jak najlepiej.
PONIEDZIAŁEK 21.03
To był pracowity dzień. Już przed godziną 8 zebraliśmy się w szkole podstawowej, aby rozłożyć sprzęt i być gotowym do współpracy z dziećmi. Zaczęliśmy od grupy klas 4-6. Nauczyliśmy ich kilku pieśni, zagraliśmy pantomimy, a ksiądz nawiązał nić porozumienia. Z racji że mieliśmy niecałe 45minut na pobyt w szkole, szybko przemieściliśmy się do kościoła. A tam schemat wyglądał podobnie. Następnie przyszedł czas na najmłodszych, a zarazem najbardziej wymagających słuchaczy. Klasy 0-3 wykazały się dużym zainteresowaniem i z radością uczestniczyły w przygotowanych przez nas „zabawach”. Kolejną grupą było gimnazjum, ale do ich przyjścia mieliśmy sporo czasu, więc mogliśmy się jeszcze przygotować. Z nimi przebywaliśmy jedynie w kościele, ponieważ w szkole słowo głosił wujek. Ku naszemu zdziwieniu najstarsza grupa, której zresztą najbardziej się obawialiśmy, pozytywnie nas zaskoczyła. Ale to nie był koniec naszej „pracy”. Czekała nas jeszcze droga krzyżowa, do której przygotowaliśmy oprawę muzyczną. Niestety uczestniczyło w niej niewiele osób.
Po odbytych spotkaniach, głodni i zmęczeni wyciągnęliśmy fathera do Mc Donalda. Zjedliśmy bardzo smaczny i jakże zdrowy posiłek i rozeszliśmy się w swoje strony. Jak się później okazało, Janek wraz z księdzem wykazali się znajomością terenu i pomylili autobusy, jadąc w przeciwną stronę.
Choć dla nas dzień dobiegał końca, to ksiądz głosił jeszcze Słowo dla młodzieży pracującej.
WTOREK 22.03
Wtorkowe spotkania odbywały się w tej samej kolejności, jak dzień wcześniej. I choć zdawało się nam, że to najmłodsza grupa była naszymi najwierniejszymi słuchaczami, to w tym dniu klasy 4-6 okazały się być lepsze. Przedstawiliśmy im kolejne pantomimy, nauczyliśmy kolejnych pieśni. Bezapelacyjnie największym „hitem” okazał się „Oto Pan”. W tym dniu o godzinie 16.00 odbyła się także adoracja Najświętszego Sakramentu, pod naszym przewodnictwem oczywiście. Tu frekwencja była już nieco większa.
Wtorek miał być ostatnim dniem naszej obecności w Grudziądzu, ale ksiądz został zaproszony do Szkoły Specjalnej, a bez nas przecież nie miałby po co tam jechać!
ŚRODA 23.03
Tak więc o godzinie 9.00 pod plebanię miał być dostarczony bus, ale …coś go nie było widać. Gdy w końcu nadjechał dowieziono nas do Szkoły Specjalnej, gdzie zaprezentowaliśmy wszystko to, co mieliśmy przygotowane. Oczywiście nie wystarczyło nam czasu na zaśpiewanie wszystkich pieśni, ale w większości daliśmy radę. Młodzież w miarę swoich możliwości uczestniczyła z nami w zabawach. Niestety musieliśmy kończyć, gdyż o 12.00 odbywała się Msza Święta z udziałem wszystkich klas, która miała być podsumowaniem przeżytych rekolekcji. Najmłodsi nie zawiedli, pięknie śpiewali i brali czynny udział w Eucharystii.
Dla nas był to już koniec, ksiądz natomiast został na misjach do soboty. Zabraliśmy bagaże, pożegnaliśmy się i z niechęcią udaliśmy się na peron. Podróż powrotna była bardzo… wesoła. :D W naszej pamięci z pewnością pozostanie Kutno, które było jednym z miejsc przesiadki. Do Krakowa dotarliśmy po północy i niestety trzeba było wracać do szkoły.. Chociaż z naszej trójki jedynie Janek dokonał tego czynu.
Czas spędzony w Grudziądzu minął bardzo szybko, ale i owocnie, bo nie był to tylko czas pracy, czy zabawy, ale też modlitwy i refleksji. Tak jak ksiądz sam powiedział – widząc jak żyją inni ludzie, możemy zastanowić się, jak często nie dostrzegamy tego, co mamy. Kończąc już, dziękujemy fatherowi za spędzony tam czas i miejmy nadzieję, że za rok znów wyruszymy.